Gsb dzień 17
Przyszedł deszcz, aż tak duży, że jak schodziliśmy z Połoniny Caryńskiej to ze szlaku zrobił się rwący potok, zatem szliśmy po kostki w wodzie. 30 dni na to czekałem :-) Do 14 było idealnie, zachmurzone niebo, ciepło i piękne widoki, a potem dało ladung :d Ach te bieszczadzkie Anioły!
W chatce Puchatka oprócz 'Januszy' spotkaliśmy helikopter ratunkowy, który przyleciał po kogoś ze złamaniem nogi. Dla dzieciaków atrakcja dnia.
Jutro runda honorowa do Wołosatego z Tarnicą, pomimo, że nie jest na szlaku,. Z jednej strony radość, że koniec, a z drugiej pomaszerowałbym dalej, ale obowiązki wzywają, a właściwie szara rzeczywistość.
Dystans 24 km
Czas 8 godz
no pięknie :) trza do tej rzeczywistości powrócić!! ;) już prawie Wam gratuluję :)
OdpowiedzUsuń