Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Salamanka

Obraz
No i dotarłem do mojego końca - Salamanki. Mateusz rusza dalej do Fatimy sam. Musi skończyć to co zaczął 3 miesiące temu. Zostało mu około 13 dni marszu - koncóweczka. Razem w 35 dni przeszliśmy ok 1100 km. Nabawiłem się tylko jednego pęcherza. Także rewelacja! zmiana butów i skarpet okazała się zbawienna. A sama Salamanka słynie z jednego z najstarszych uniwersytetów  na świecie. Powstał on w roku 1218. Samo miasto ma ok 180 tyś. Mieszkańców z czego 50 tyś to studenci. Bardzo nam przypomina Toruń. W Mieście nie ma nic ciekawego poza starówką, w której pięknie wyglądają budowle zbudowane z jednego rodzaju piaskowca. W zależności od pory dnia zmieniają swój kolor od żółtego po czerwony. Do największych zabytków należą: katedra (a właściwie dwie w jednym stara i nowa), budynki uniwersytetu, biblioteka, rynek i kilka kościołów i klasztorów. Naprawdę warto poświęcić pół dnia by zobaczyć to przępiekne stare miasto. Korzystając z dnia odppczynku udaliśmy się także na miejski basen, by wcza

Traktat z Tordesillas

Obraz
Ostatnim wymagającym dniem było dla nas dostanie się do Tordesillas. Miejscowości, która w historii zapisała się traktatem pomiędzy Hiszpanią i Portugalią, które w 1494 roku podzieliły się Nowym Światem.  Wtedy myślano jeszcze, że Kolumb odkrył Indie. Traktat nie przetrwał próby czasu a właściwie nowo odkrywanych ziem. Jedynym jego skutkiem widocznym do dziś jest podział językowy Ameryki Łacińskiej, cała posługuje się hiszpańskim poza Brazylią, ta portugalskim. Sama miejscowość, a dokładniej jej stare miasto ma zachowany średniowieczny układ. Zachowały się w niej kościoły i klasztory z najważniejszym Santa Clara, który okazał się przepięknym zabytkiem. Niestety nje można było robić zdjęć. Okazało się, że przez moment w historii Hiszpanii przebywał tam król, robiąc z tego miasta stolicę Kastylii i Leonu. Myśmy mieli szczęście spać w Alberdze która jak dla mnie była najpiękniejsza na trasie. Przerobiona i wyremontowana średniowieczna budowla ze wszystkimi dogodnościami dla pielgrzymów

Zajęczym traktem

Obraz
Zeszliśmy w końcu z Camino Frances i udaliśmy się asfaltem do Palenci. Poza asfaltem , upałem i polami nic ciekawego. W Palencii zaplanowaliśmy nocleg w schronisku młodzieżowym ogólno hiszpańskim. Po 43 km okazało się, że nie ma miejsca, ale Pani recepcjonistka zadzwoniła gdzie trzeba i się okazało, że jest miejsce po 2 stronie miasta w schronisku kościelnym. Tłumaczem z hiszpańskiego na angielski był chłopak, który w szkole brytyjskiej w Gdańsku przez dwa lata uczył młodzież! Niesamowite. Byliśmy już tak zmordowanii, że udaliśmy się tam czerwonym autobusem. Rano też w to samo miejsce wróciliśmy i udaliśmy się do Valladoid. A w busie było rano tak. Link: https://youtu.be/GRnMbyM2d_w Następnego dnia znowu koło 41 km. Ale na szczęście cały dzień szliśmy drogą wzdłuż kanału kastillia, który z racji występowania po drodze ogromnej ilości zajęcy nazwaliśmy zajęczym traktem. Tylu trusi co w jeden dzień nie widziałem przez całe życie. Zdjęć ich nie mamy, były czujne i szybkie 😕

Chcę oglądać twoje nogi!

Obraz
W końcu nadszedł ten dzień w którym przyszło nam się pożegnać ze szlakiem francuskim wiodącym do Santiago. Na trasie zaplanowałem nocleg w alberdze San Nicholas, gdzie pielgrzymi śpią w starym kościele przerobionym na schronisko. Nie ma prądu, a kolację i śniadanie spożywa się przy świecach. Miejsce to jest prowadzone przez wolontariuszy z Włoch. Pierwszy raz też spotkałem się tam z rytuałem obmycia stóp pielgrzymom. Ten średniowieczny rytuał nawiązuje to ostatniej wieczerzy oraz ukazuje wyjątkowość każdego pielgrzyma. Niezapomniane wrażenia, klimat oraz panująca cisza sprzyjały odpoczynkowi i regeneracji przed kolejnymi ciężkimi etapami. Po drodze w czasie jednego z postojów w Hontanas zadzwoniliśmy do Marty naszej koleżanki, którą dokladnie 3 lata temu w tym miejscu poznaliśmy wraz z Agnieszką i razem udało się nam w tedy dojść do Santiago i na koniec świata. Rok temu wędrowałem z Nią z Lizbony do Santiago. W rozmowie stwierdziła, że moja relacja jest zbyt sucha! Od

Z żywymi naprzód iść

Obraz
Ostatnie 3 dni, to powrót wysokich temperatur, które nie przeszkadzają nam w robieniu ok 35-40 km dziennie.  Po kilku dniach krótszych odcinków wzięliśmy się do roboty. Słynną krainę La Rioja przeszliśmy w 2 dni. Teraz jesteśmy w Kastylii i Leonie, którego bramą jest miasto Burgos z piękną katedrą. Z ciekawostek to:  *1 raz bylismy w hiszpańskiej biedronce 'Mercadona' - co tam jest tanio! *Na szlaku francuskim w alberdze byliśmy tylko we dwóch! * Osioł też idzie 😀 *Rano musieliśmy wyciągnąć bluzy! Skandal!

Dzień patrona

Obraz
Idziemy przez La Rioja. 25 lipca wypada dzień - wspomnienie św. Jakuba patrona pielgrzymów i Hiszpanii. O dziwo kraina słynąca z win i upałów przywitała nas zimnem i wiatrem do tego stopnia że od blisko 4 tygodni pierwszy raz ubrałem bluzę. Doszliśmy do Albergi gdzie jak się okazało oprócz noclegu otrzymaliśmy obiad zupę patatas Riojas,wino, melona a pod wieczór hospitalero przygotowali poncz 😀

Byczek Fernando

Obraz
Po wyjściu z Los Arcos, świetny wspólnotowy nocleg i najwspanialsze wspomnienia sprzed trzech lat, kiedy to tam odbyła sie dla peregrino fiesta z okazji dnia św. Jakuba. Co tam się działo, rasie żółtej, aż oczy zrobiły się okrągłe. Ruszyliśmy do Logrono stolicy prowincji La Rioja słynącej ze świetnych win. Po drodze udało się we Vianie trafić na fiestę i gonitwy byków. Nie ma co pisać trzeba to zobaczyć. Linki poniżej: https://youtu.be/tZAkZ1h8uRk https://youtu.be/aP1-ZLSQIYQ

Zaczął się monciak

Obraz
Z Pampeluny ruszyliśmy ostro pod górę.  Plan był prosty 35 km i nocleg. Ale jak to w życiu bywa, gdzie człowiek planuje tam Bóg kreśli. Tempo klasyczne, ale po drodze w Puente de la reina okazało się że jest początek fiesty. I tam robiąc zdjęcia i filmy straciliśmy godzinę. Jak się okazało, na planowanym noclegu wszystko już było zajęte. Zatem decyzja idziemy dodatkowe 7 km do Estelli na szczęście było tam ogromne schronisko na 100 osób i się udało. Ale niestety noc i poranek pokazał, że wielkie albergi mają minusy : hałas, szaszor i niektórzy wstawali o 4 rano. Po co? My wstaliśmy po 6 i do drugiego postoju Praktycznie wszystkich rannych ptaszków wyprzedziliśmy. Nigdy tego nie rozumiem, aby tak nie szanować innych pielgrzymów i urządzać wyścig. Na szlaku mnóstwo osób, tak jak w tytule monciak 😀