Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2016

Dzień 16 Porto - Villa do conde 30 km

Obraz
Po sobotniej naradzie wodzów pielgrzymkowych postanowiliśmy ruszyć szlakiem wzdłuż oceanu. Ranno wyruszyliśmy z Porto i obraliśmy kierunek Decathlon by kupić kartusz z gazem, następnie dokonaliśmy zaślubin z oceanem i konsekwentnie prosto już wzdłuż niego podążyliśmy na północ. W końcu wyszło słońce i naszym oczom ukazały się obrazy jak z pocztówek. Łukasz i Ania dali radę☺ najtrudniejszy pierwszy krok.

Dzień 15 Porto. Przybyły posiłki z Polski.

Obraz
W piątek po dojściu do Porto, regeneracja i wyjście na miasto. Pozwiedzailiśmy mnóstwo ciekawych miejsc, a zaczęliśmy już wchodząc do miasta skręcając w złą stronę przeszliśmy przez dzielnicę tzw. zaniedbaną czy patologiczną ☺ pranie kapało nam na głowy, a różne szemrane typy budziły w nas strach i obawę o nasze 'kosztowności'. Odwiedzilśmy kilka pięknych kościołów, wspiąłem sie na wieżę z której podziwiałem całą panoramę miasta. Pochodziliśmy uliczkami wzdłuż rzeki Duoro. Na koniec dnia spróbowałem, w końcu małego prosiaka zwanego Lejtauo. W sobotę w końcu przybyły długo wyczekiwane posiłki (dosłownie i w przenośni) pojawił się Łukasz i Ania a wraz z nimi chlebek, schabowe i kabanosy - dobre bo polskie☺ Przywieźli także zmianę pogody 23C i zachmurzone niebo. Portugalczycy już chodzą w kurtkach. Dostaliśmy się do Albergi na tyłach domu seminaryjnego, która z zewnątrz wygląda bardzo słabo, natomiast w środku - luksus. Potem poszliśmy do katedry po pięczątkę i na wino, z któr

Dzień 14 Lourosa - Porto 24 km

Obraz
Droga prosta i jeden cel miasto Porto, gdzie czeka nas dzień odpoczynku i przywitanie posiłków 😀 z Polski. Parę zdjęć na zachętę. Jesteśmy na miejscu! ☺

Dzień 13 Albergaria - Lourosa 38 km (stopem 100km)

Obraz
Wiedząc jak długą mamy drogę skoro świt ruszyliśmy z kopyta. Nim się obejrzeliśmy a mieliśmy za sobą 3/4 trasy  Szliśmy bardzo szybko momentami nawet 7 km na godzinę. Nagle...  Na ostatnim postoju chcąc wyciągnąć banana  plecaka zauważyłem, że nie mam saszetki z kasą i dokumentami, od razu wiedziałem, że zostawiłem na noclegu. Marta ruszyła do boju, przetrzepała cały ruksak i nic. Co robić? (Byłem nad wyraz spkojny, jak nie ja - Marta potwierdza). Telefon do Polski do drugiej Marty która zna portugalski. Zadzwoniła do albergi, okazało się, że wszystko jest ale trzeba po to wrócić. Szlakiem to było 35 km, drogami ok 50km. W grę wchodziło autobus, taxi, stop. Autobus upadł od razu gdyż jechały 2 dziennie z 2 przesiadkami. Na taxi nie było kasy. Po taniości i najszybciej stop,ale ... Z opowieści wiedziałem, że stop w Portugali to katorga, Marta potwierdziła. No cóż od początku sytuacji miałem przeczucie, że się uda (duch drogi). Zdobyliśmy karton, kupiłem mazak napisałem nazwę docelowe

Dzień 12 Agueda - albergeria a velha 16 km

Obraz
Bardzo piękny, krótki i niewiele wysiłkowy dzień. Nie zdążyliśmy się rozejść, a już był nocleg w domu diecezjalnym. Cisza i spokój. Byliśmy sami i w końcu mogliśmy odpocząć przed następnym 38 km etapem.

Dzień 11 mealheda - agueda 24 km

Obraz
Dzień jak codzień. Ostatnie dni to krótkie etapy, gdzie staramy się wypoczywać. Miejscowość Agueda zauroczyła nas wszędobylskimi parasolkami ☺ pięknie to wygląda. Jutro etap prawdy - 16 km. Do Porto zostało ok. 74 km, idziemy jak det ☺

Dzień 10 Coimbra - Mealhada 24 km

Obraz
Skwar 38C. A myśmy późno wstali i ruszyli. Ten błąd się już nie powtórzy. W nocy św. Izabela opiekunka klasztoru albergi zemściła się za nasz późny powrót i całą noc odbywały się naloty komarów na nasze ciałka . W Mealhadzie pięknie ozdobione domy i ulice bibułą ku czci św Anny.

Dzień 9 Alvorge - Coimbra 30 km

Obraz
W Alvorge wieczorem była fiesta ku czci sardynek, udało mi się tam zjeść najlepszą sardynkę z grila w mym życiu. Niestety rankiem znów trzeba było wstać i maszerować dalej do Coimbry. Dotarliśmy tam bardzo szybko, gdyż już o 12.30 rozłożyliśmy się obozem przed albergue gdyż otwierali o 14. Nocleg mieścił się w klasztorze Santa Clara vis a vis Coimbry. Piękne widoki, ale też inne zasady. Nie dogadaliśmy się z Hospitalerą co do godziny zamknięcia albergi. Zamykali o 19, a my przyśliśmy przed 21. Na szczęście duch drogi pozwolił nam wejść przysyłając pana, który nam otworzył ☺ Coimbra, piękne miasto uniwersyteckie. Napewno inaczej wygląda jak są studenci. Małe klimatyczne uliczki, dużo anarchistów, także żebraków, piękne kościoły , dobre knajpy. Jednym słowem kocioł rozmai tości.  Napewno warto się wybrać ,2 dni w zupełności wystarczą a nawet jeden, ale nie w takim upale w jakim nam przyszło zwiedzać miasto - 35C.