Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2017

Zajęczym traktem

Obraz
Zeszliśmy w końcu z Camino Frances i udaliśmy się asfaltem do Palenci. Poza asfaltem , upałem i polami nic ciekawego. W Palencii zaplanowaliśmy nocleg w schronisku młodzieżowym ogólno hiszpańskim. Po 43 km okazało się, że nie ma miejsca, ale Pani recepcjonistka zadzwoniła gdzie trzeba i się okazało, że jest miejsce po 2 stronie miasta w schronisku kościelnym. Tłumaczem z hiszpańskiego na angielski był chłopak, który w szkole brytyjskiej w Gdańsku przez dwa lata uczył młodzież! Niesamowite. Byliśmy już tak zmordowanii, że udaliśmy się tam czerwonym autobusem. Rano też w to samo miejsce wróciliśmy i udaliśmy się do Valladoid. A w busie było rano tak. Link: https://youtu.be/GRnMbyM2d_w Następnego dnia znowu koło 41 km. Ale na szczęście cały dzień szliśmy drogą wzdłuż kanału kastillia, który z racji występowania po drodze ogromnej ilości zajęcy nazwaliśmy zajęczym traktem. Tylu trusi co w jeden dzień nie widziałem przez całe życie. Zdjęć ich nie mamy, były czujne i szybkie 😕

Chcę oglądać twoje nogi!

Obraz
W końcu nadszedł ten dzień w którym przyszło nam się pożegnać ze szlakiem francuskim wiodącym do Santiago. Na trasie zaplanowałem nocleg w alberdze San Nicholas, gdzie pielgrzymi śpią w starym kościele przerobionym na schronisko. Nie ma prądu, a kolację i śniadanie spożywa się przy świecach. Miejsce to jest prowadzone przez wolontariuszy z Włoch. Pierwszy raz też spotkałem się tam z rytuałem obmycia stóp pielgrzymom. Ten średniowieczny rytuał nawiązuje to ostatniej wieczerzy oraz ukazuje wyjątkowość każdego pielgrzyma. Niezapomniane wrażenia, klimat oraz panująca cisza sprzyjały odpoczynkowi i regeneracji przed kolejnymi ciężkimi etapami. Po drodze w czasie jednego z postojów w Hontanas zadzwoniliśmy do Marty naszej koleżanki, którą dokladnie 3 lata temu w tym miejscu poznaliśmy wraz z Agnieszką i razem udało się nam w tedy dojść do Santiago i na koniec świata. Rok temu wędrowałem z Nią z Lizbony do Santiago. W rozmowie stwierdziła, że moja relacja jest zbyt sucha! Od

Z żywymi naprzód iść

Obraz
Ostatnie 3 dni, to powrót wysokich temperatur, które nie przeszkadzają nam w robieniu ok 35-40 km dziennie.  Po kilku dniach krótszych odcinków wzięliśmy się do roboty. Słynną krainę La Rioja przeszliśmy w 2 dni. Teraz jesteśmy w Kastylii i Leonie, którego bramą jest miasto Burgos z piękną katedrą. Z ciekawostek to:  *1 raz bylismy w hiszpańskiej biedronce 'Mercadona' - co tam jest tanio! *Na szlaku francuskim w alberdze byliśmy tylko we dwóch! * Osioł też idzie 😀 *Rano musieliśmy wyciągnąć bluzy! Skandal!

Dzień patrona

Obraz
Idziemy przez La Rioja. 25 lipca wypada dzień - wspomnienie św. Jakuba patrona pielgrzymów i Hiszpanii. O dziwo kraina słynąca z win i upałów przywitała nas zimnem i wiatrem do tego stopnia że od blisko 4 tygodni pierwszy raz ubrałem bluzę. Doszliśmy do Albergi gdzie jak się okazało oprócz noclegu otrzymaliśmy obiad zupę patatas Riojas,wino, melona a pod wieczór hospitalero przygotowali poncz 😀

Byczek Fernando

Obraz
Po wyjściu z Los Arcos, świetny wspólnotowy nocleg i najwspanialsze wspomnienia sprzed trzech lat, kiedy to tam odbyła sie dla peregrino fiesta z okazji dnia św. Jakuba. Co tam się działo, rasie żółtej, aż oczy zrobiły się okrągłe. Ruszyliśmy do Logrono stolicy prowincji La Rioja słynącej ze świetnych win. Po drodze udało się we Vianie trafić na fiestę i gonitwy byków. Nie ma co pisać trzeba to zobaczyć. Linki poniżej: https://youtu.be/tZAkZ1h8uRk https://youtu.be/aP1-ZLSQIYQ

Zaczął się monciak

Obraz
Z Pampeluny ruszyliśmy ostro pod górę.  Plan był prosty 35 km i nocleg. Ale jak to w życiu bywa, gdzie człowiek planuje tam Bóg kreśli. Tempo klasyczne, ale po drodze w Puente de la reina okazało się że jest początek fiesty. I tam robiąc zdjęcia i filmy straciliśmy godzinę. Jak się okazało, na planowanym noclegu wszystko już było zajęte. Zatem decyzja idziemy dodatkowe 7 km do Estelli na szczęście było tam ogromne schronisko na 100 osób i się udało. Ale niestety noc i poranek pokazał, że wielkie albergi mają minusy : hałas, szaszor i niektórzy wstawali o 4 rano. Po co? My wstaliśmy po 6 i do drugiego postoju Praktycznie wszystkich rannych ptaszków wyprzedziliśmy. Nigdy tego nie rozumiem, aby tak nie szanować innych pielgrzymów i urządzać wyścig. Na szlaku mnóstwo osób, tak jak w tytule monciak 😀

La furia Rioja!

Obraz
Pierwszy cały dzień marszu w Hiszpanii upłynął nam leniwie i spokojnie. Spaliśmy w wiosce oddalonej od  miasteczek z wielkimi albergami o 6 i 15 km. Co spowodowało, że praktycznie szliśmy w ciszy i spokoju. Po blisko 40 km, schodząc z gór dotarliśmy do Pampeluny, gdzie Czerwony załatwił nocleg u siostrzeńca Pani Krysii, która przygarnęła go na 1 nocleg we Francji. Jorge bo tak mu na imię, był dla mnie pierwszym poznanym w życiu hiszpanem, który mówił płynnie po polsku. No i wspólna kolacja i nocne rodaków rozmowy o pracy, studiach, warunkach życia w Hiszpanii, polityce itp. Ogrom informacji i  nowej wiedzy, której nie ma w tv.

Jesteśmy w Hiszpanii

Wczoraj dotarliśmy do ostatniego miasta we Francji na naszym szlaku Saint Jean de Port. Stąd rozpoczyna się najsłynniejsza i najstarsza droga dla pielgrzymów idących do Santiago de Compostela tzw. Camino frances. A miasto wygląda tak: https://youtu.be/2aU61GqGhaM Po wspaniałym noclegu, obfitej kolacji i śniadaniu wyruszyliśmy przez Pireneje by dotrzeć  do Hiszpanii. Udało się, ale warunki były mówiąc oględnie niesprzyjające. Wszystko zobaczycie na filmiku polecam. https://youtu.be/mMXBZQXEqLU

W kraju Basków

No i w końcu udało się. Po blisko 18 dniowym marszu dotarliśmy do Kraju Basków. Pogoda niesprzyjała, gdyż 38 stopni powodowało, że brakowało chęci do maszerowania. Kraj Basków dawne Księstwo Navarry rozciąga się po dwóch stronach Pirenejów we Francji i Hiszpanii. Posiada pewnego rodzaju autonomię, ale radykalna część Basków skupiona w ETA jeszcze 10 lat temu dokonywała zamachów walcząc o niepodległość. Piękna to kraina, gdzie domy są pomalowane na biało i w większości mają czerwone okiennice w nawiązaniu do flagi baskijskiej. Baskowie mają też swój język a nawet własną czcionkę alfabetu. Bardzo lubię tu być, poprostu czuję powiew wolności i taką siłę by się nie poddawać. https://youtu.be/mk6XptYGgXM

Nocleg w zamczysku

Obraz
Podczas tego etapu, w końcu udało się  ujrzeć Pireneje. Słabo bo słabo, ale pojawiła się nadzieja na ujrzenie Hiszpanii. Od 2 dni panują u nas wielkie upały, tego dnia było 34 stopnie. Do 15 udało nam się dostać na nocleg, gdzie okazało się że schronisko dla pielgrzymów mieści się w zamku-baszcie. Rewelacja. Link poniżej. https://youtu.be/yPGYZJW7eK8 Samo miasto Orthez bez rewelacji. Trochę średniowiecznych zabytków, zamek, most

Kota nie ma myszy harcują.

Obraz
Idąc do miejscowości Mont de Massan wstąpiliśmy do pokoju pielgrzyma przy małym kościółku w pewnej wiosce. Tam w środku full wypas plus pewni gospodarze. W samej miejscowości noclegowej nic ciekawego poza kilkoma graffiti na murach

Zabiorę Cię na drugi brzeg

Zdażają się czasem takie etapy, że cały dzień idzie się wzdłuż autostrady i nic się nie dzieje. Aż tu nagle google maps się myli i pojawia się przeszkoda terenowa o wilgotności 100%. Link https://youtu.be/xVIIlH431pU

Etap prawdy

Obraz
W końcu nastąpił ten dzień w którym przyszło nam przemaszerować ponad 45 km. Gospodyni wiedząc o tym i uznając to za szalone, dała na drogę kawałek ciasta. Przeszliśmy przez La Reol w kierunku Bazas, gdzie zwiedziliśmy bardzo ładną katedrę gotycką. Zakupy i posiłek i dalej w drogę. Ostatnie 17 km szliśmy starym nasypem kolejowym, w środku lasu i wzdłuż  autostrady. Cóż za zmiana po 12 dniach asfaltu, w końcu miękka nawierzchnia szutrowo-ściółkowa. Na  Noclegu klasycznie sami w schronisku, tylko zjedliźmy kolację i posnęliśmy jak małe bonki😀