Posty

Podsumowanie drogi

Blisko 25 dni marszu przez północne i środkowe Włochy było wspaniałym doświadczeniem. Pierwsza część trasy praktycznie w samotności. Druga z inni pielgrzymami oraz mą Magdaleną. Zmaganie z bólem, ale przede wszystkim z pogodą, która była łaskawa tylko na północy. Co zapamiętam na plus: Świetnie oznaczona trasa Mnóstwo zabytków, miejsc historycznych Piękne widoki Rozwijające się we Włoszech rolnictwo Bdb jedzenie chodź dla nas jest tu drogo Brak tłumów na szlaku Możliwość skupienia się i odpoczynku Ani razu nie czułem się zagrożony Świadectwa ludzi, pomoc itp Na minus: We Włoszech trzeba rezerwować noclegi, jak dla pielgrzyma dziwne. Dwa razy impreza miastowa była ważniejsza od pielgrzyma. Szlak za bardzo się wił i kręcił zamiast wybierać najkrótszą drogę. Syf w miastach i na wsiach, śmieci. Komary ! Polecam tę trasy dla chcących pielgrzymować samotnie pierwszy raz. Wiadomo popularne jest Santiago i drogi św. Jakuba, ale w okresie wakacyjnym odradzam pełno ludzi. Tut

Viterbo - Carpanica - pociąg 28 km

Po wygodnym noclegu u Kapucynów w Viterbo wyruszyliśmy do Sutri juz o 5 rano. Było na termometrze ok 23 st. Szliśmy, szliśmy … na uwagę zasługuję fakt, że ok 10 km szliśmy wśród orzechów - drzew 😃 niesamowita była ich liczba. Dotarlismy ok 12.30 do miejscowości Capranica.  Stamtąd do mety zostało nam 4-5 km. Upał był już jak smok. Kontuzje także nie pozwalały na dalszy marsz, dodatkowo siostry na noclegu miały go otworzyć dopiero o 16. Zatem….   Wstawanie o 2-3 w nocy, aby w zdrowych warunkach zrobić 20 km, bo tyle dziennie byliśmy w stanie pokonać, zanim ból nas pokonywał, zero widoków, bo marsz w nocy i ew. 1 dzień na końcu w Rzymie spowodował, że podjeliśmy decyzję o odwrocie. Ciężko to przyszło… Tak blisko do mety, a jednak tak daleko… Na dobicie zostało nam 3 km na pociąg, aby dotrzeć do Wiecznego miasta. Na ostatnich nogach dotarliśmy do stolicy Włoch, zjedliśmy kolację i położyliśmy się spać. Czasem lepiej zrobić jeden etap mniej niż o jeden za dużo.  Nigdy też nie wp

Bolsena - Viterbo 32 km

Obraz
Zapowiadali 34 st. Zatem jeszcze przed świtem zjedliśmy śniadanie i naprzód. Pierwszym postojem było miasto na wzgórzu Montefiascone, w którym podali Magdzie najlepszą kawę we Włoszech, w niedzielę zorganizowali wyścig MTB, a także niespodziewanie ujrzeliśmy najpiękniejszą panoramę jeziora Bolseńskiego. Resztę trasy opiszę jednym zdaniem - patelnia, szliśmy ostatkiem sił. Nocleg u kapucynów od św. Krispina, który leży sobie pod szkłem w kościele. Bardzo dobra pizza na kolację. Byliśmy tak zmęczeni, że nawet nie poszliśmy na stare miasto, gdzie historia podaje, że odbyło się najdłuższe konklawe w historii Kościoła.  Na poniedziłek zapowiadali 38 st..

Aquapendente - Bolsena 22 km

Obraz
Etap bez historii. Toskania się skończyła, zaczęliśmy schodzić w dół, większe górki się w końcu też skończyły. Ruszyliśmy w stronę jeziora Bolseno i miejscowości o takiej samej nazwie. Miasto noclegowe ładne, ale jezioro nie za czyste co stwierdziła Magda po kilku minutowej kąpieli. Wieczorem w mieście miał być koncert, ale my niestety musieliśmy pójść spać bo etap zbliżał się 30 km. A warunki pogodowe miały być niesprzyjające..

San quirico- abbadia San Salvador - aquapendente 32 (56) km

Obraz
Plan był prosty. Robimy ok 32 km, po drodze odwiedzamy ciepłe źródła, ruszamy pod górę - pokonujemy różnicę 500 m wysokości i nocujemy w Abbadia San Salvador. Z całego planu nie udał się tylko ostatni punkt. Ale po kolei. Był to ostatni dzień w Toskanii. Piękne widoki, ruszyliśmy do Bagien San Filippo gdzie są darmowe siarkowe ciepłe źródła wypływające z pozostałości po nieczynny już wulkanie, który góruje nad całą okolicą. Woda miała mieć 52 stopnie. Miejscami wg mnie to miała powyżej 30 st. Ale miejsce cudowne, warto było się tam zatrzymać. Potem na szczęście przez las i pod górę. Jako, że wysokość przełęczy wynosił ok 900m to i temperatura była idealna. W końcu dotarliśmy na nocleg, wcześniej zarezerwowany. Okazało się, że w miejscowości nie ma dla nas noclegu a jak jest to ma kosztować ogromne pieniądze, wszystko przez festiwal piosenki folkowej dla pielgrzymów. A dla pielgrzymów zabrakło miejsca. Przykre. Kiedy już zmierzaliśmy do najtańszego z najdroższych hotelów, patrzymy stoi

Ponte d'arbia - san quirico orcia 26 km

Obraz
Kolejny etap beskidzki. Zejścia i wejścia kilka premii górskich drugiej kategorii. Klimat rolniczy zmienił sie na winny. Praktycznie przez cały czas szliśmy pomiędzy winnicami. Pięknie i zapachowo. Dzis moja Madzia dała dwukrotnie popis. Na ostatniej premi górskiej szła takim tempem że nie udało mi się jej dogonić, a drugi raz gdy zrobiła pastę. Jak wszyscy w schronisku wyczuli te zapachy to rzucili się do sklepu. Niektórzy pytali czy gotuje dla wszystkich! Było słychać w różnych językach same ochy i achy! Piękny dzień. Jutro wybieramy się pod wulkan, niestety wygasły, ale wulkan to brzmi dumnie 😀 Sama miejscowośc noclegowa- przepiękna średniowieczna starówka, bardzo mało turystów, przytulnie i cicho.

Siena - ponte d' Arbia 26 km

Obraz
Wraz z wschodzącym słońcem opuściliśmy piękną Sienę i dalej na południe ruszyliśmy w Toskanię. Po winnicach nie pozostał nawet ślad. Pojawiły się za to pola zbóż już zeżniwowanych i słoneczniki. Nadal pięknie. Śpimy w domu kultury, coraz więcej pielgrzymów, mijamy się na szlaku. Wioska noclegowa słynie chyba z hodowli zwierząt bo spotkalismy tu i osły, owce, krowy a nawet lamy.  Koniec monotonii. A Rzym coraz bliżej!