Lizbona - spotkanie z babeczką.
W celu ukojenia serc waszych, a zwłaszcza kajakarzy z Gdańska oraz osób odpoczywających nad Bałtykiem informuję, że u nas bez zmian 35C. Haha. 3majcie się ciepło i nie zapomnijcie parasoli
Dzień zwiedzania w Lizbonie. Byliśmy w Belem dawniej dzielnicy Maurów. Na początku w miejscu gdzie Vasco da Gama wyruszył do Indii i zmienił świat, którego system i geopolityka trwa do dzisiaj. Legenda mówi, że mieszkańcy Kalkuty na jego widok powiedzieli: - po jakiego diabła tu przypłyneliście?!
Potem muzeum morza, klasztor Heronimitów i ... najlepsza babeczka na świecie. W Belem jest cukiernia, która piecze tradycyjne babeczki- rarytas! Polecam,świetne i tylko 1E.
Potem ruszyliśmy do Oceanarium, polecam każdemu. Od rekina dzieliło mnie 5 cm ☺ niesamowite uczucie, prawie jak forfiter
Na koniec ruszyliśmy na starowkę by odwiedzić katedrę, aby uzyskać pieczątkę. Następnie kościół św. Antoniego i miejsce gdzie się urodził. Jest to patron Lizbony, w którego imieniny jest największa fiesta w roku. Powłóczyliśmy się uliczkami, kupiliśmy sardynki, odwiedziliśmy portugalską Biedrę i na koniec dnia udaliśmy się do restauracji, która serwowała potrawy z morza. Zjadłem dorsza z czipsami oraz zupkę warzywną- ocień wkusna
Jutro ruszamy na szlak, z powodu upału wczesnym rankiem. Aż ciśnie się na usta cytując Winiawę-Długoszewskiego: koniec żartów, zaczynają się schody.
Dzień zwiedzania w Lizbonie. Byliśmy w Belem dawniej dzielnicy Maurów. Na początku w miejscu gdzie Vasco da Gama wyruszył do Indii i zmienił świat, którego system i geopolityka trwa do dzisiaj. Legenda mówi, że mieszkańcy Kalkuty na jego widok powiedzieli: - po jakiego diabła tu przypłyneliście?!
Potem muzeum morza, klasztor Heronimitów i ... najlepsza babeczka na świecie. W Belem jest cukiernia, która piecze tradycyjne babeczki- rarytas! Polecam,świetne i tylko 1E.
Potem ruszyliśmy do Oceanarium, polecam każdemu. Od rekina dzieliło mnie 5 cm ☺ niesamowite uczucie, prawie jak forfiter
Na koniec ruszyliśmy na starowkę by odwiedzić katedrę, aby uzyskać pieczątkę. Następnie kościół św. Antoniego i miejsce gdzie się urodził. Jest to patron Lizbony, w którego imieniny jest największa fiesta w roku. Powłóczyliśmy się uliczkami, kupiliśmy sardynki, odwiedziliśmy portugalską Biedrę i na koniec dnia udaliśmy się do restauracji, która serwowała potrawy z morza. Zjadłem dorsza z czipsami oraz zupkę warzywną- ocień wkusna
Jutro ruszamy na szlak, z powodu upału wczesnym rankiem. Aż ciśnie się na usta cytując Winiawę-Długoszewskiego: koniec żartów, zaczynają się schody.
Komentarze
Prześlij komentarz