Dzień 15 Porto. Przybyły posiłki z Polski.

W piątek po dojściu do Porto, regeneracja i wyjście na miasto. Pozwiedzailiśmy mnóstwo ciekawych miejsc, a zaczęliśmy już wchodząc do miasta skręcając w złą stronę przeszliśmy przez dzielnicę tzw. zaniedbaną czy patologiczną ☺ pranie kapało nam na głowy, a różne szemrane typy budziły w nas strach i obawę o nasze 'kosztowności'. Odwiedzilśmy kilka pięknych kościołów, wspiąłem sie na wieżę z której podziwiałem całą panoramę miasta. Pochodziliśmy uliczkami wzdłuż rzeki Duoro. Na koniec dnia spróbowałem, w końcu małego prosiaka zwanego Lejtauo.
W sobotę w końcu przybyły długo wyczekiwane posiłki (dosłownie i w przenośni) pojawił się Łukasz i Ania a wraz z nimi chlebek, schabowe i kabanosy - dobre bo polskie☺ Przywieźli także zmianę pogody 23C i zachmurzone niebo. Portugalczycy już chodzą w kurtkach.
Dostaliśmy się do Albergi na tyłach domu seminaryjnego, która z zewnątrz wygląda bardzo słabo, natomiast w środku - luksus.
Potem poszliśmy do katedry po pięczątkę i na wino, z którego to miasto słynie, czyli Porto. Trzeba było dostać się na drugi brzeg, gdzie najsłynniejsze winniarnie mają swoje piwnice, gdzie przechowują wino w dębowych beczkach. Degustacja nas pochłonęła ☺ wino ciężkie, ale przepyszne.
Długo by o tym mieście pisać, właściwie zwiedzania jest na jeden dzień, ale warto tu pobyć ze 3 dni, by zapuścić się w nadrzeczne uliczki, podegustować wina, czy poczuć klimat miasta. Jedynym minusem chyba jest to, że nie jest za czysto.. no i najważniejsze, tu jest wszędzie pod górkę .
Ale czas na nas... głos camino wzywa, cza iść ☺











Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Via francigena

Valpromaro - Altepascio 33 km

Gsb 15 dzień