Przez kolejne 2 dni zrobiliśmy sobie wolniejsze. Czyli tylko po 24 km. A trzeciego 30km. W tym czasie krajobraz bez zmian pola, pola, bezchmurne niebo itd. Nuuuuuda. Nagraliśmy filmik wrzucę niebawem.
Znowu wyruszam na pielgrzymi szlak. Tym razem sam w obcym kraju. Postanowiłem w te wakacje opuścić półwysep Iberyjski i przenieść się do słonecznej Italii. Wybrałem trasę dość mało znaną o średnim poziomie trudności. Via francigena - tak się nazywa, wiedzie z Canterbury w Anglii do Rzymu. Wybrałem z tego szlaku tylko etap włoski, który ma około 900 km. Swoje wędrowanie rozpocznę w Alpach na przełęczy św Bernarda i udam się na południe przez Ligurię, Toskanię aż do Lacjum. Postaram się w miarę możliwości wrzucać zdjęcia, dokonywać wpisów czy publikować filmiki. https://www.youtube.com/channel/UCjXzcs3mnZLVpUwf96qd08Q?view_as=subscriber Trzymajcie kciuki Buen Camino
Po cudownym noclegu i wspaniałym jedzeniu ruszyłem w stronę Lukki, pięknego toskańskiego miasta. Tam spotkałem sie z moją Magdaleną, która przyleciała do mnie by wesprzeć mnie w trudach codziennego pielgrzymowania. Po zwiedzeniu Lukki, katedra ładna, stare miasto i uliczki super, ale największą atrakcją była wieża z drzewami na dachu z której było widać przepiękną panoramę całego miasta i okolic. Następnie w ogromnym upale ruszyliśmy do Altopascio, gdzie nie uzyskaliśmy noclegu w alberdze brak miejsc, tylko musieliśmy pójść do hostelu w którym przez całą noc było dramatycznie gorąco. Pierwszy dzień razem i już niespodziaki.
W końcu w Bieszczadach! Co tu jest pięknie! Dziś był ostatni długi etap około 31 km. Jutro już spacerek 20 km. Atakowały nas na trasie dwie burze, ale tak naprawdę tylko trochę pokapało. Zrobiło się w końcu przyjemnie, bo "parówa" była straszna. Doszliśmy do Cisnej i oczywiscie być tu i nie być w Siekierezadzie to jak być w Rzymie i nie widzieć papieża. Jedzenie przedobre no i wystrój i klimat knajpy - niedopodrobienia. Wracając do schroniska kupiłem sobie piwko i kiełbasę zwyczajną z Bobrownik - polecam, ponieważ jak kapało na szlaku to w lesie czułem zapach jałowcowej i tak mnie naszła ochota, że nie wytrzymałem i kupiłem. Warto było przejść ponad 800 km by znaleźć się tutaj, zjeść kiełbę i wypić piwko w cieniu gór :-) Wczoraj nie starczyło czasu, to dziś dopisuję historycznie. 95 rocznica wygranej Bitwy Warszawskiej powoduje we mnie pewnego rodzaju refleksję. Blisko sto lat temu, cały Naród polski zjednoczył się przeciwko czerwonej zarazie ze wschodu. Niecałe 2 lata po o
Komentarze
Prześlij komentarz