Wiedząc jak długą mamy drogę skoro świt ruszyliśmy z kopyta. Nim się obejrzeliśmy a mieliśmy za sobą 3/4 trasy Szliśmy bardzo szybko momentami nawet 7 km na godzinę. Nagle... Na ostatnim postoju chcąc wyciągnąć banana plecaka zauważyłem, że nie mam saszetki z kasą i dokumentami, od razu wiedziałem, że zostawiłem na noclegu. Marta ruszyła do boju, przetrzepała cały ruksak i nic. Co robić? (Byłem nad wyraz spkojny, jak nie ja - Marta potwierdza). Telefon do Polski do drugiej Marty która zna portugalski. Zadzwoniła do albergi, okazało się, że wszystko jest ale trzeba po to wrócić. Szlakiem to było 35 km, drogami ok 50km. W grę wchodziło autobus, taxi, stop. Autobus upadł od razu gdyż jechały 2 dziennie z 2 przesiadkami. Na taxi nie było kasy. Po taniości i najszybciej stop,ale ... Z opowieści wiedziałem, że stop w Portugali to katorga, Marta potwierdziła. No cóż od początku sytuacji miałem przeczucie, że się uda (duch drogi). Zdobyliśmy karton, kupiłem mazak napisałem ...